Obserwatorzy

niedziela, 8 września 2019

Na ostatniej prostej przed Maratonem

Do mojego maratonu pozostał mi zaledwie tydzień. Jest to okres, w którym muszę się przygotować jak najlepiej pod względem energetycznym i psychicznym do biegu.

 Bardzo wiele wysiłku związanego z treningami mam już za sobą.

Ten tydzień muszę przeznaczyć na zwiększenie podaży węgli, aby starczyło mi na cały bieg. 





We wtorek i środę ustaliłem z jednym z moich doradców, że wyzbędę się węglowodanów, po to aby trzy dni przed startem (czwartek, piątek, sobota) zjeść jak największą ich ilość, aby być nabitym na bieg. 

Półmaraton pobiegłem w zaskakująco szybkim tempie 4'30/km, ale z maratonem nie będzie tak różowo. Wydaję mi się, że za mało pracowałem z opaską podającą tętno i właśnie wspomniane wyżej tempo, ponieważ mój telefon ma zepsuty GPS i jakoś nie widziałem potrzeby pożyczania smartfona od kogoś innego. Z tego względu nie wiem z jakim dokładnie tempem powinienem przebiec cały maraton.

Według kalkulatora 4'30/km z półmaratonu przekłada się na 5'15/km na maratonie, ale to nie jest do końca miarodajne.

Moim priorytetem jest zdobycie doświadczenia i przebiegnięcie maratonu w 4 godziny. Wydaję się to dość wygórowane, ale póki co nie mam potrzeby ustalania czasu co do minuty, ponieważ w debiucie muszę wyznaczyć sobie jakiś pułap, który potem konsekwentnie będę starał się pobić.



Czy myślę, że jestem przygotowany? Niestety nie do końca. Szczególnie boli mnie to, że najdłuższy trening jaki przebiegłem to dystans półmaratonu, gdzie powinienem chociaż raz przebiec 30km jednostajnym tempem. 

Wiem, że byłbym w stanie to zrobić, ale niestety mój wadliwy telefon skutecznie to uniemożliwił. Poza tym, mogę stwierdzić, że trenowałem konsekwentnie 3 razy w tygodniu, ale nie czuję się lepiej wybiegany, niż podczas półmaratonowego startu.
Możliwe, że zawody to jest inna bajka i dzięki rywalizacji z innymi potrafimy wykrzesać z siebie maksimum, które daje nam tak dobry czas. 

Na półmaraton przygotowywałem się tylko miesiąc, a do tego wyścigu aż trzy, więc różnica powinna być zauważalna.
Biegnę z osobami, które podały czas 3:21-3:40 w którym zamierzają dobiec na linię mety.
 Teoretycznie 3:40 powiniennem złamać, ale nigdy się nie wie jak startuje się pierwszy raz.

Podczas biegu będę starał się uczepić pacemakera, żeby ciągle trzymać się  miarę jednostajnego tempa. 
Zakupiłem również żele energetyczne, ale z tego względu, że nie pobiegnę już tak długich tras to chyba całkowicie z tego pomysłu zrezygnuję. 

Ostatnie treningi mam wyznaczone na poniedziałek i środę. Później już tylko zapychanie węglami i regeneracja.

Zobaczymy co przyniesie los, ale jestem mocno podekscytowany i też lekko zestresowany przed biegiem. Na szczęscie jedyne oczekiwania jakie ktoś przede mną ma - to ja przed sobą samym :]

To tyle w dzisiejszym wpisie, trzymajcie się i do zobaczenia w następnym poście ;]




P.S. Jak wam się podobają medale? Dla mnie to słabizna straszna, że tak naprawdę medal za maraton to składowa medalu za półmaraton i maraton Wrocławski. Medal za półmaraton można połączyć wraz z medalem za Maraton, szkoda że nie każdy takowy biegnie :/ Więcej znajdziecie Tutaj

Bye.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz